Gamza porwała publiczność. Niezapomniany koncert na 55-lecie zespołu

02.06.2025 Uczelnia

Na scenie ponad 100 tancerzy. Na widowni wzruszona publiczność, która wypełniła salę po brzegi. Zdobycie wejściówki na galę z okazji 55-lecia Formacji Tańca Towarzyskiego Politechniki Lubelskiej Gamza graniczyło z cudem. – Trudno było zdobyć bilet, ale było warto – mówi Krystyna Krzyżanowska. – Koncert? Niezapomniany. Cudowny. Po prostu uwielbiam Gamzę i chodzę na wszystkie ich występy.

A było ich, bagatela, blisko cztery tysiące. Od 1970 roku przez Gamzę przewinęło się ponad 17 tysięcy tancerzy, studentów wszystkich lubelskich uczelni. Dziś mówią jednym głosem: „To rodzina. Wielka rodzina”.

– Z koleżankami i kolegami z Gamzy mam cały czas kontakt. Te przyjaźnie trwają nadal – wspomina Ewa Mochol, która trafiła do zespołu w 1988 roku. – Wciąż się spotykamy, wspólnie wyjeżdżamy, chodzimy na imprezy taneczne. Trzymamy się razem.

W tej chwili w Gamzie działają dwie reprezentacje, po osiem par w każdej. Na zajęciach co semestr ćwiczy około 100 osób, na różnych poziomach zaawansowania. Ale jubileuszowy koncert był wyjątkowy, bo pokazał nie tylko to, czym zespół jest dzisiaj, ale też jak bardzo wpisał się w życiorysy tych, którzy tworzyli go przed laty.

– Skończyłem przygodę z Gamzą w 2005 roku, czyli 20 lat temu. Ostatni raz tańczyłem na 35-leciu zespołu. Fajnie było wrócić na scenę. Może widać troszkę potu na skroni, ale zabawa była super – mówi Tomasz Włoch. – Początkowo próby miały być w  jeden weekend w miesiącu. Potem dwa. W końcu zajęte mieliśmy całe weekendy od listopada do maja.

Ten koncert nie powstałby bez jednego człowieka – Piotra Mochola, dyrektora artystycznego i choreografa Gamzy, który z zespołem związany jest nieprzerwanie od 1986 roku. Od 1990 – jako choreograf. To on zebrał tancerzy, zorganizował próby, napisał scenariusz.

– Dla mnie ten koncert był czymś bardzo ważnym. Może nie podsumowaniem, bo mam nadzieję, że jeszcze trochę przede mną, ale na pewno wyjątkowym momentem – przyznaje Mochol. – GAMZA to moje życie. Gdybym nie był pasjonatem tańca, gdybym nie potrafił pracować z ludźmi, to bym się męczył. Ale to daje mi energię i dużo radości.

I tę energię widać było na scenie.  

– To był wyśmienity koncert. Było naprawdę pięknie. Brawo dla tancerzy, którzy włożyli w  występ ogromny wysiłek – mówi Teresa Krystosiak, oddana fanka zespołu. – Większość Gamziaków znam, tylko tych młodszych jeszcze nie zdążyłam. Ale i na to przyjdzie czas. Wielkie gratulacje dla Piotra Mochola, który łączy pokolenia. Młodych z nami, seniorami. 

Koncert zakończył się owacją na stojąco. W programie: walc wiedeński, angielski, tango, jive, cha-cha, samba, rumba. Tancerzom towarzyszyli zaprzyjaźnieni artyści: Natalia Wilk, Tomasz Momot, Agnieszka Wiechnik, Natalia Wawrzyńczyk, Katarzyna Wachnik i Lena Tylus.

Ale najważniejsze działo się za kulisami i podczas przygotowań.

– Ten koncert to była wisienka na torcie. Bo najcenniejsze były treningi, spotkania, zgrupowania. Odnowiły się znajomości. Gamza była moim życiem. Studiowałam historię na KUL-u, ale czasami nie wiedziałam, gdzie spędzam więcej czasu, w bibliotece czy na parkietach Politechniki. Poznałam tu męża...

Ewa i Piotr Mochol to jedna z aż 73 par małżeńskich, które połączyła Gamza.

– Różne są chwile, są trudności, wzloty i upadki. Ale dziś po prostu dziękuję – powiedział Piotr Mochol na zakończenie jubileuszowego koncertu. – Dziękuję tancerzom. Dziękuję publiczności. Szczególnie dziękuję Politechnice Lubelskiej, która pod początku otacza nas opieką. Zrobiliśmy to razem. Dla Państwa. I dla siebie.

A wszystko zaczęło się w 1970 roku… To właśnie wtedy Zenobia Stepowicz, Wiktor Życzyński i Krystyna Majdan powołali do życia Gamzę.

– 1 kwietnia 1970 roku (tak, tak, w prima aprilis) w sali na strychu rektoratu przy ówczesnej ulicy Dąbrowskiego rozpoczęła się żmudna droga nauki tańców towarzyskich – wspomina Wiktor Życzyński. – W skład zespołu weszli głownie studenci Wydziału Budownictwa. Grupa liczyła ponad 20 osób. Po jednej z prób poszliśmy do kawiarni Lublinianka, żeby wypić po lampce wina za pomyślność tanecznej inicjatywy. Wino nazywało się „Gamza”, a nazwa tak się  spodobała, że jednogłośnie postanowiono tak nazwać formację.

Już pół roku później, podczas inauguracji roku akademickiego 1970/1971 w Chatce Żaka, Gamza dała swój pierwszy występ.

fundusze.png

Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego, Program Operacyjny Wiedza Edukacja Rozwój 2014-2020 "PL2022 - Zintegrowany Program Rozwoju Politechniki Lubelskiej" POWR.03.05.00-00-Z036/17